Usadowiliśmy się przed telewizorem i słuchając rozmawialiśmy.
-Może chcesz coś do picia?- zapytałam.
-Sok pomarańczowy.
-Heh, wszyscy go lubią. A coś do jedzenia chcesz? Albo nie, chodź. Weźmiesz co będziesz chciał.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę idąc w stronę kuchni. Zabraliśmy żelki, jakieś ciastka, cukierki i oczywiście sok pomarańczowy. Udaliśmy się do mojego pokoju. Ja usiadłam po jednej stronie łóżka po turecku, a Justin po drugiej w ten sam sposób. Gadaliśmy jak najęci o przeróżnych tematach, zaczynając od historii naszych żyć, a kończąc na tym, jaki to serial uwielbiamy. Świetnie mi się z nim gadało. Coś jak z Bartoszem, ale jemu wszystkich tajemnic nie powierzę. Jest wspaniałym towarzyszem do rozmowy. Minęła godzina dwudziesta pierwsza i Justin musiał się zbierać, bo zadzwonili po niego.
-No to do zobaczenia.- powiedział i uśmiechnął się.
-Do zobaczenia.- powiedziałam i także się uśmiechnęłam.
-A może wpadłabyś jutro do mnie do hotelu? Poszlibyśmy gdzieś razem z moją ekipą. Fajnie będzie. Pokażesz nam jakieś ciekawe miejsca...
-No nie wiem, spytam się mamy i zadzwonię.
-Spoko, tooo do jutra?
-Mam nadzieję, że tak.- powiedziałam, a Justin wsiadł do auta i odjechał. Wróciłam do domu i poszłam się wykąpać. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i wlazłam do brodzika. Włączyłam radio pod prysznicem, a następnie wodę. Muzyka, która właśnie leciała wprawiała moje ciało w ruch. Tak wiec tańczyłam pod prysznicem. Gdy już się wykąpałam owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafki jakąś bieliznę i piżamkę i ubrałam się. Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku opierając się o ścianę. Weszłam na fejsa, popisałam z Majka i Łukaszem, później weszłam na twittera i dodałam wpis : ,,Wieczór spędzony z moim idolem można zaliczyć do tych pozytywnych''. Odłożyłam laptopa i przykryłam się kołdrą po sama szyje i próbowałam zasnąć. Nie musiałam długo czekać, bo Morfeusz szybko zaciągnął mnie do swojej krainy.
Obudziłam się wcześnie jak na niedziele, bo o ósmej, a normalnie jest to godzina dziesiąta albo jedenasta. Pierwsze co zrobiłam, to poszłam na dół zapytać się mamy, czy puści mnie dzisiaj do Wrocławia. Fakt, jestem gwiazdą, ale niektóre rzeczy zostały i tak szybko się ich nie pozbędę. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchni, bo właśnie z tamtąd usłyszałam glosy rodziców.
-Cześć mamo, cześć tato.- przywitałam się i pocałowałam obydwoje w policzek.- mogłabym dzisiaj jechać do Wrocławia?- spytałam.
-A po co?- odpowiedzieli równocześnie, tak jakby czytali sobie w myślach.
-No bo Justin zaproponował, żebym pokazała im trochę miasta i powiedziałam, że się was zapytam i zadzwonię czy mogę.
-Jakim im i jaki Justin?- spytała mama.
-Ohhh, Bieber, Justin Bieber i im, czyli jego ekipie.
-Ahaaa.- przedłużyła moja mama, jakby nie wiem ile nad tym musiała myśleć.
-No to mogę, czy nie?
-Ja się zgadzam, ale nie wiem jak tata,
-Tatooooo..- przeciągnęłam słodko.
-Okej, okej, zgadzam się, bo mi będziesz truła godzinę, a i tak ulegnę.- ,,hehe'' zaśmiałam się w głowie. Podeszłam do taty przytuliłam się do niego na podziękowanie i poszłam do siebie. Pierwsze co zrobiłam, to zadzwoniłam do Biebsa, że przyjadę. Ucieszył się, bo jak powiedział nie miałby co robić. Poszłam wziąć szybki prysznic, żeby się odświeżyć, ze względu na wysoka temperaturę, jaka dzisiaj miała być ubrałam krótkie,fioletowe spodenki i żółta bokserkę. Włosy związałam w wysokiego kucyka i wyciągnęłam z szafy fioletowe vansy. Usiadłam przy toaletce i pomalowałam się. Gotowa napisałam do JB esa, że za jakieś czterdzieści minut będę. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej telefon, gumy do żucia, portfel i aparat i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Mateusz, po którego wcześniej zadzwoniłam. Wyszliśmy z domu i weszliśmy do czarnego Range Rovera. Droga zajęła nam trzydzieści minut. Weszłam do hotelu głównym wejściem, a to co zobaczyłam przed nim to była jakaś masakra. Wkoło było tyle fanek Biebera, że prawie się nie zgniotły. Weszłam do środka i zadzwoniłam do biebsa, żeby dowiedzieć się , który pokój zajmuje. Wjechałam windą na jego piętro, odnalazłam pokój i zapukałam.
___________________________________________________
Wiem, że nie jest za ciekawy, ale to dopiero początki. Z czasem będzie się coraz więcej działo. Jeśli przeczytałaś/łeś to proszę, zostaw coś po sobie, to bardzo motywuje do pisania kolejnych rozdziałów. Do napisania. Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się w piątek albo sobotę, a jak mnie coś weźmie, to nawet jutro. :>
A tu macie Justina :***
-Może chcesz coś do picia?- zapytałam.
-Sok pomarańczowy.
-Heh, wszyscy go lubią. A coś do jedzenia chcesz? Albo nie, chodź. Weźmiesz co będziesz chciał.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę idąc w stronę kuchni. Zabraliśmy żelki, jakieś ciastka, cukierki i oczywiście sok pomarańczowy. Udaliśmy się do mojego pokoju. Ja usiadłam po jednej stronie łóżka po turecku, a Justin po drugiej w ten sam sposób. Gadaliśmy jak najęci o przeróżnych tematach, zaczynając od historii naszych żyć, a kończąc na tym, jaki to serial uwielbiamy. Świetnie mi się z nim gadało. Coś jak z Bartoszem, ale jemu wszystkich tajemnic nie powierzę. Jest wspaniałym towarzyszem do rozmowy. Minęła godzina dwudziesta pierwsza i Justin musiał się zbierać, bo zadzwonili po niego.
-No to do zobaczenia.- powiedział i uśmiechnął się.
-Do zobaczenia.- powiedziałam i także się uśmiechnęłam.
-A może wpadłabyś jutro do mnie do hotelu? Poszlibyśmy gdzieś razem z moją ekipą. Fajnie będzie. Pokażesz nam jakieś ciekawe miejsca...
-No nie wiem, spytam się mamy i zadzwonię.
-Spoko, tooo do jutra?
-Mam nadzieję, że tak.- powiedziałam, a Justin wsiadł do auta i odjechał. Wróciłam do domu i poszłam się wykąpać. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i wlazłam do brodzika. Włączyłam radio pod prysznicem, a następnie wodę. Muzyka, która właśnie leciała wprawiała moje ciało w ruch. Tak wiec tańczyłam pod prysznicem. Gdy już się wykąpałam owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafki jakąś bieliznę i piżamkę i ubrałam się. Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku opierając się o ścianę. Weszłam na fejsa, popisałam z Majka i Łukaszem, później weszłam na twittera i dodałam wpis : ,,Wieczór spędzony z moim idolem można zaliczyć do tych pozytywnych''. Odłożyłam laptopa i przykryłam się kołdrą po sama szyje i próbowałam zasnąć. Nie musiałam długo czekać, bo Morfeusz szybko zaciągnął mnie do swojej krainy.
Obudziłam się wcześnie jak na niedziele, bo o ósmej, a normalnie jest to godzina dziesiąta albo jedenasta. Pierwsze co zrobiłam, to poszłam na dół zapytać się mamy, czy puści mnie dzisiaj do Wrocławia. Fakt, jestem gwiazdą, ale niektóre rzeczy zostały i tak szybko się ich nie pozbędę. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchni, bo właśnie z tamtąd usłyszałam glosy rodziców.
-Cześć mamo, cześć tato.- przywitałam się i pocałowałam obydwoje w policzek.- mogłabym dzisiaj jechać do Wrocławia?- spytałam.
-A po co?- odpowiedzieli równocześnie, tak jakby czytali sobie w myślach.
-No bo Justin zaproponował, żebym pokazała im trochę miasta i powiedziałam, że się was zapytam i zadzwonię czy mogę.
-Jakim im i jaki Justin?- spytała mama.
-Ohhh, Bieber, Justin Bieber i im, czyli jego ekipie.
-Ahaaa.- przedłużyła moja mama, jakby nie wiem ile nad tym musiała myśleć.
-No to mogę, czy nie?
-Ja się zgadzam, ale nie wiem jak tata,
-Tatooooo..- przeciągnęłam słodko.
-Okej, okej, zgadzam się, bo mi będziesz truła godzinę, a i tak ulegnę.- ,,hehe'' zaśmiałam się w głowie. Podeszłam do taty przytuliłam się do niego na podziękowanie i poszłam do siebie. Pierwsze co zrobiłam, to zadzwoniłam do Biebsa, że przyjadę. Ucieszył się, bo jak powiedział nie miałby co robić. Poszłam wziąć szybki prysznic, żeby się odświeżyć, ze względu na wysoka temperaturę, jaka dzisiaj miała być ubrałam krótkie,fioletowe spodenki i żółta bokserkę. Włosy związałam w wysokiego kucyka i wyciągnęłam z szafy fioletowe vansy. Usiadłam przy toaletce i pomalowałam się. Gotowa napisałam do JB esa, że za jakieś czterdzieści minut będę. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej telefon, gumy do żucia, portfel i aparat i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Mateusz, po którego wcześniej zadzwoniłam. Wyszliśmy z domu i weszliśmy do czarnego Range Rovera. Droga zajęła nam trzydzieści minut. Weszłam do hotelu głównym wejściem, a to co zobaczyłam przed nim to była jakaś masakra. Wkoło było tyle fanek Biebera, że prawie się nie zgniotły. Weszłam do środka i zadzwoniłam do biebsa, żeby dowiedzieć się , który pokój zajmuje. Wjechałam windą na jego piętro, odnalazłam pokój i zapukałam.
___________________________________________________
Wiem, że nie jest za ciekawy, ale to dopiero początki. Z czasem będzie się coraz więcej działo. Jeśli przeczytałaś/łeś to proszę, zostaw coś po sobie, to bardzo motywuje do pisania kolejnych rozdziałów. Do napisania. Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się w piątek albo sobotę, a jak mnie coś weźmie, to nawet jutro. :>
A tu macie Justina :***
Tagi: ]
Dzisiaj jest pierwszy koncert Justina Biebera w Polsce i jako prawdziwa Belieber oczywiście idę. Bilet na M&G posiadam i go spotkam. Lubiłam go od zawsze. Moi fani o tym dobrze wiedzą i spotkam się z nimi pod sceną. Nie mogę się doczekać.
***Kilka godzin później***
-Dobranoc kochani!!!- wykrzyczał mój idol i zszedł ze sceny. Poszłam na spotkanie z nim. Szłam przez dłuuugi korytarz razem z innymi dziewczynami, które chciały sobie zrobić zdjęcia ze mną. Z chęcią się zgadzałam co poskutkowało tym, że byłam na szarym końcu kolejki na spotkanie z NIM. Kiedy już nadeszła długo wyczekiwana przeze mnie chwila weszłam i popatrzyłam się na niego. Aaaaaa w realu jeszcze bardziej przystojny niż na ekranie od kompa. Ale nie było tak źle. Nogi nie zrobiły się jak z galarety i nie zaczęłam płakać jak inne. Przyzwyczaiłam się już do podobnych spotkań.
-Cześć, miło mi cię poznać.
-Hej, ty jesteś Roksana?
-Yyyy, taak.- odpowiedziałam. Chwila, on mnie zna?
-Kurcze, fajnie cię poznać. Jestem twoim fanem.
-Serio? Ja jestem twoją fanką.- zaśmialiśmy się oboje.
-Ok, dużo zostało jeszcze dziewczyn na zdjęcia?- zapytał jakiegoś ludka, co wpuszczał dziewczyny na spotkanie z nim.
-Właściwie to ja byłam ostatnia.- odpowiedziałam.
-O to super. Zrobimy sobie focie i pogadamy. Jeśli oczywiście chcesz?- zapytał, a ja bez wahania odpowiedziałam.
-No pewnie.- zrobiliśmy sobie sweet focie i poszliśmy do jego garderoby cały czas rozmawiając. Zabrał swoje rzeczy i wyszliśmy z Atlas Areny. Wsiedliśmy do jakiegoś auta, które wskazał nam jego ochroniarz i pojechaliśmy do jego hotelu, gdzie i ja zarezerwowałam sobie pokój, bo przecież nie będę w nocy wracać do Kątów. Idąc do windy Justin powiedział.
-A wiesz, że ja idę na twój koncert?
-Serio? Ale wiesz, że on jest dopiero za tydzień i jest we Wrocławiu?
-No wiem. Dlatego zostaję w Polsce jeszcze tydzień i przeprowadzam się do hotelu we Wrocławiu i mam nadzieję, że spędzimy trochę czasu razem.
-No jasne, ale ja chodzę do szkoły od poniedziałku do piątku i dopiero po trzeciej jestem wolna i do tego dochodzi jeszcze nauka.
-Nic nie szkodzi, jakoś się to pogodzi.- odpowiedział i dalej gadaliśmy już o głupotach. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej. Pierwsze co to ubrałam się, a później zeszłam do hotelowej restauracji na śniadanko. Gdy weszłam zobaczyłam ekipę Justina, a za chwilę jakąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się i kogo zobaczyłam? Justina.
-Jejku, ale mnie przestraszyłeś.- zaśmiał się.
-Heh, fajna minę strzeliłaś.
-No dzięki.- odpowiedziałam sarkastycznie.
-Siądziesz z nami?
-A nie będę przeszkadzać?- strasznie chciałam z nimi siąść, ale nie chciałam się narzucać.
-No coś ty. Chodź.- powiedział i pociągnął mnie za rękę.- Siema ludzie.- powiedział do wszystkich.- Znacie Roksanę, nie? Moja fanka, ja jestem jej fanem.- zaśmialiśmy się razem. Usiedliśmy i zamówiliśmy jedzenie. Po chwili kelner je przyniósł.- A ty Roksana to gdzie mieszkasz? Bo my jedziemy do Wrocławia i możemy cię wziąć po drodze.
-Dzięki, ale nie ma takiej potrzeby. Jest tu ze mną mój ochroniarz, ale jeszcze śpi i jesteśmy samochodem. Nie zostawię go samego.
-Spoko.- dokończyliśmy jeść i poszłam do swojego pokoju spakować się i razem z Mateuszem, moim ochroniarzem, pojechaliśmy do domu.
W domu byłam jakoś po drugiej. Pierwsze co zrobiła to wzięłam długą, odprężającą kąpiel w wannie. Później wzięłam laptopa, położyłam się na łóżku i weszłam na fejsa. Bartosz był dostępny. Popisałam z nim jakąś godzinkę i musiał iść, bo umówił się z Patrykiem na deskę. Proponował mi żebym poszła razem z nimi, ale nie miałam humoru i zostałam w domu. Weszłam na stronki plotkarskie i zaczęłam komentować plotki dotyczące mnie. Niektóre potwierdzałam, niektóre zaprzeczałam, a z innych po prostu się śmiałam. Były takie, co po przeczytaniu ich ze śmiechu turlałam się po podłodze. Po chwili dostałam sms-a. Był od Justina. Pisał : ,,Cześć, jestem już we Wrocławiu. Może byśmy się spotkali?" Szybko odpisałam : ,,Ok, to może u mnie? Bo mi się tyłka z domu nie chce ruszać." Po chwili dostałam odpowiedź : ,,No spoko, tylko podaj adres." Napisałam mu i poszłam się przebrać, bo byłam ubrana w przydużą koszulkę i grube skarpetki. Ubrałam jakieś szorty i bokserkę i poszłam przed TV. Zaczęłam skakać po kanałach. Nic ciekawego nie leciało, więc włączyłam 4fun tv i obczajałam nowe teledyski. Po godzinie albo i mniej usłyszałam dzwonek do bramki. Poszłam zobaczyć przez drzwi tarasowe kto przyszedł. To był Justin.
-Cześć, wchodź!- krzyknęłam.
-A może tak byś pieski uwiązała?- zapytał, a ja się zaśmiałam.
-Co? Justin Bieber boi się psów?- zapytałam z mega zacieszem na twarzy.
-Nie, ale te są bardziej agresywne od tych, co ja znam.
-Dobra, dobra, już idę.- powiedziałam i poszłam do drzwi. Ubrałam jakieś buty i wyszłam na dwór. Zawołałam Sabrinę i Pimpka, moje dwa kochańce i wpuściłam je do ich kojców. Justin już pewny siebie wszedł na podwórko, przywitał się i weszliśmy do domu.
***Kilka godzin później***
-Dobranoc kochani!!!- wykrzyczał mój idol i zszedł ze sceny. Poszłam na spotkanie z nim. Szłam przez dłuuugi korytarz razem z innymi dziewczynami, które chciały sobie zrobić zdjęcia ze mną. Z chęcią się zgadzałam co poskutkowało tym, że byłam na szarym końcu kolejki na spotkanie z NIM. Kiedy już nadeszła długo wyczekiwana przeze mnie chwila weszłam i popatrzyłam się na niego. Aaaaaa w realu jeszcze bardziej przystojny niż na ekranie od kompa. Ale nie było tak źle. Nogi nie zrobiły się jak z galarety i nie zaczęłam płakać jak inne. Przyzwyczaiłam się już do podobnych spotkań.
-Cześć, miło mi cię poznać.
-Hej, ty jesteś Roksana?
-Yyyy, taak.- odpowiedziałam. Chwila, on mnie zna?
-Kurcze, fajnie cię poznać. Jestem twoim fanem.
-Serio? Ja jestem twoją fanką.- zaśmialiśmy się oboje.
-Ok, dużo zostało jeszcze dziewczyn na zdjęcia?- zapytał jakiegoś ludka, co wpuszczał dziewczyny na spotkanie z nim.
-Właściwie to ja byłam ostatnia.- odpowiedziałam.
-O to super. Zrobimy sobie focie i pogadamy. Jeśli oczywiście chcesz?- zapytał, a ja bez wahania odpowiedziałam.
-No pewnie.- zrobiliśmy sobie sweet focie i poszliśmy do jego garderoby cały czas rozmawiając. Zabrał swoje rzeczy i wyszliśmy z Atlas Areny. Wsiedliśmy do jakiegoś auta, które wskazał nam jego ochroniarz i pojechaliśmy do jego hotelu, gdzie i ja zarezerwowałam sobie pokój, bo przecież nie będę w nocy wracać do Kątów. Idąc do windy Justin powiedział.
-A wiesz, że ja idę na twój koncert?
-Serio? Ale wiesz, że on jest dopiero za tydzień i jest we Wrocławiu?
-No wiem. Dlatego zostaję w Polsce jeszcze tydzień i przeprowadzam się do hotelu we Wrocławiu i mam nadzieję, że spędzimy trochę czasu razem.
-No jasne, ale ja chodzę do szkoły od poniedziałku do piątku i dopiero po trzeciej jestem wolna i do tego dochodzi jeszcze nauka.
-Nic nie szkodzi, jakoś się to pogodzi.- odpowiedział i dalej gadaliśmy już o głupotach. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej. Pierwsze co to ubrałam się, a później zeszłam do hotelowej restauracji na śniadanko. Gdy weszłam zobaczyłam ekipę Justina, a za chwilę jakąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się i kogo zobaczyłam? Justina.
-Jejku, ale mnie przestraszyłeś.- zaśmiał się.
-Heh, fajna minę strzeliłaś.
-No dzięki.- odpowiedziałam sarkastycznie.
-Siądziesz z nami?
-A nie będę przeszkadzać?- strasznie chciałam z nimi siąść, ale nie chciałam się narzucać.
-No coś ty. Chodź.- powiedział i pociągnął mnie za rękę.- Siema ludzie.- powiedział do wszystkich.- Znacie Roksanę, nie? Moja fanka, ja jestem jej fanem.- zaśmialiśmy się razem. Usiedliśmy i zamówiliśmy jedzenie. Po chwili kelner je przyniósł.- A ty Roksana to gdzie mieszkasz? Bo my jedziemy do Wrocławia i możemy cię wziąć po drodze.
-Dzięki, ale nie ma takiej potrzeby. Jest tu ze mną mój ochroniarz, ale jeszcze śpi i jesteśmy samochodem. Nie zostawię go samego.
-Spoko.- dokończyliśmy jeść i poszłam do swojego pokoju spakować się i razem z Mateuszem, moim ochroniarzem, pojechaliśmy do domu.
W domu byłam jakoś po drugiej. Pierwsze co zrobiła to wzięłam długą, odprężającą kąpiel w wannie. Później wzięłam laptopa, położyłam się na łóżku i weszłam na fejsa. Bartosz był dostępny. Popisałam z nim jakąś godzinkę i musiał iść, bo umówił się z Patrykiem na deskę. Proponował mi żebym poszła razem z nimi, ale nie miałam humoru i zostałam w domu. Weszłam na stronki plotkarskie i zaczęłam komentować plotki dotyczące mnie. Niektóre potwierdzałam, niektóre zaprzeczałam, a z innych po prostu się śmiałam. Były takie, co po przeczytaniu ich ze śmiechu turlałam się po podłodze. Po chwili dostałam sms-a. Był od Justina. Pisał : ,,Cześć, jestem już we Wrocławiu. Może byśmy się spotkali?" Szybko odpisałam : ,,Ok, to może u mnie? Bo mi się tyłka z domu nie chce ruszać." Po chwili dostałam odpowiedź : ,,No spoko, tylko podaj adres." Napisałam mu i poszłam się przebrać, bo byłam ubrana w przydużą koszulkę i grube skarpetki. Ubrałam jakieś szorty i bokserkę i poszłam przed TV. Zaczęłam skakać po kanałach. Nic ciekawego nie leciało, więc włączyłam 4fun tv i obczajałam nowe teledyski. Po godzinie albo i mniej usłyszałam dzwonek do bramki. Poszłam zobaczyć przez drzwi tarasowe kto przyszedł. To był Justin.
-Cześć, wchodź!- krzyknęłam.
-A może tak byś pieski uwiązała?- zapytał, a ja się zaśmiałam.
-Co? Justin Bieber boi się psów?- zapytałam z mega zacieszem na twarzy.
-Nie, ale te są bardziej agresywne od tych, co ja znam.
-Dobra, dobra, już idę.- powiedziałam i poszłam do drzwi. Ubrałam jakieś buty i wyszłam na dwór. Zawołałam Sabrinę i Pimpka, moje dwa kochańce i wpuściłam je do ich kojców. Justin już pewny siebie wszedł na podwórko, przywitał się i weszliśmy do domu.
Tagi: ]
***Trzy lata temu. Sierpień. Los Angeles.***
-Kochanie, musimy z tobą porozmawiać.- zaczęli rodzice.
-Tak, co się stało, ktoś umarł, czy co?- nie wiedziałam o co im chodzi.
-Przeprowadzamy się.- zdziwili mnie tym. myślałam, że to coś gorszego, ale nie. Myliłam się.
-To o to robiliście tyle szumu? A gdzie?- ciekawa jestem. Kanada, może gdzieś w Stanach, albo Europa. Do Polski z chęcią bym pojechała. W końcu z tamtąd pochodzę.
-Do Polski.- łiiiiii, Polska!!! W końcu zobaczę się z babcią i dziadkiem. Tak dawno ich nie widziałam.
-To super, a kiedy?
-Za tydzień.
-Dobra, to ja idę do Kelly.- powiedziałam, ubrałam zielone vansy i wyszłam. Kelly to moja koleżanka. Przyjaciółką jej nie nazwę, bo znamy się niecały miesiąc i prawie w ogóle się nie znamy. Doszłam pod jej dom, zadzwoniłam i otworzyła mi jej mama. Weszłam i od razu pokierowałam się na górę, aby powiadomić ją o mojej przeprowadzce.
***Dwa lata temu. Maj. Kąty Wrocławskie.***
-Roksana, długo mam cię jeszcze przekonywać, abyś poszła na te przesłuchania?- dociekał mój przyjaciel Bartosz. Mogę go tak nazwać. Wie o mnie wszystko. Ja o nim także. Nie mamy przed sobą tajemnic. Poznałam go pierwszego dnia szkoły, kiedy to wpadł na mnie przypadkiem. Tak się stało, że jesteśmy razem w klasie i się przyjaźnimy. Spędzamy każdą wolną chwilę razem. Jak na razie żadne z nas nie jest w związku, więc nic nie stoi nam na drodze, aby się spotykać. Jako przyjaciele oczywiście.
-Nie pójdę i koniec. Ja się spale żywcem przed taką publicznością.
-Oj tam, gadasz. Zobaczysz jeszcze wygrasz, a wtedy będziesz grała dla jeszcze większej publiki, niż cała widownia w Must Be The Music.
-Hmmm, przemyślę, ale nie obiecuję.
-Dobra, to ja cię zostawiam z tym myśleniem i idę. A i pamiętaj, we mnie zawsze znajdziesz wsparcie.
***Dwa lata temu. Finał Must Be The Music.***
-A sto tysięcy i kontrakt z wytwórnią płytową wygrywa...- prowadzący zrobił moment napięcia. Już nie wytrzymywałam, nogi zaczęły robić mi się jak z waty.- uczestnik, który zdobył najwięcej głosów..... i jest nim.... a raczej jest nią Roksana!!! Gratulacje.- powiedział, a ja stałam z otwarta buzią i nie mogłam się ruszyć. Nie wierzyłam, że to jest prawda. To nie mogło stać się naprawdę. Uszczypnęłam się, aby sprawdzić, czy to czasem nie sen, ale to było naprawdę. Nie wierzę. Prawdopodobnie zrobię karierę. Nie wierzę.
A jednak napisałam dzisiaj. Jest prolog i mam nadzieję, że jak przeczytacie to zostawicie coś po sobie. To dopiero początek. Prawdziwa akcja rozpocznie się nieco później. Miłych snów i do napisania. ;]
-Kochanie, musimy z tobą porozmawiać.- zaczęli rodzice.
-Tak, co się stało, ktoś umarł, czy co?- nie wiedziałam o co im chodzi.
-Przeprowadzamy się.- zdziwili mnie tym. myślałam, że to coś gorszego, ale nie. Myliłam się.
-To o to robiliście tyle szumu? A gdzie?- ciekawa jestem. Kanada, może gdzieś w Stanach, albo Europa. Do Polski z chęcią bym pojechała. W końcu z tamtąd pochodzę.
-Do Polski.- łiiiiii, Polska!!! W końcu zobaczę się z babcią i dziadkiem. Tak dawno ich nie widziałam.
-To super, a kiedy?
-Za tydzień.
-Dobra, to ja idę do Kelly.- powiedziałam, ubrałam zielone vansy i wyszłam. Kelly to moja koleżanka. Przyjaciółką jej nie nazwę, bo znamy się niecały miesiąc i prawie w ogóle się nie znamy. Doszłam pod jej dom, zadzwoniłam i otworzyła mi jej mama. Weszłam i od razu pokierowałam się na górę, aby powiadomić ją o mojej przeprowadzce.
***Dwa lata temu. Maj. Kąty Wrocławskie.***
-Roksana, długo mam cię jeszcze przekonywać, abyś poszła na te przesłuchania?- dociekał mój przyjaciel Bartosz. Mogę go tak nazwać. Wie o mnie wszystko. Ja o nim także. Nie mamy przed sobą tajemnic. Poznałam go pierwszego dnia szkoły, kiedy to wpadł na mnie przypadkiem. Tak się stało, że jesteśmy razem w klasie i się przyjaźnimy. Spędzamy każdą wolną chwilę razem. Jak na razie żadne z nas nie jest w związku, więc nic nie stoi nam na drodze, aby się spotykać. Jako przyjaciele oczywiście.
-Nie pójdę i koniec. Ja się spale żywcem przed taką publicznością.
-Oj tam, gadasz. Zobaczysz jeszcze wygrasz, a wtedy będziesz grała dla jeszcze większej publiki, niż cała widownia w Must Be The Music.
-Hmmm, przemyślę, ale nie obiecuję.
-Dobra, to ja cię zostawiam z tym myśleniem i idę. A i pamiętaj, we mnie zawsze znajdziesz wsparcie.
***Dwa lata temu. Finał Must Be The Music.***
-A sto tysięcy i kontrakt z wytwórnią płytową wygrywa...- prowadzący zrobił moment napięcia. Już nie wytrzymywałam, nogi zaczęły robić mi się jak z waty.- uczestnik, który zdobył najwięcej głosów..... i jest nim.... a raczej jest nią Roksana!!! Gratulacje.- powiedział, a ja stałam z otwarta buzią i nie mogłam się ruszyć. Nie wierzyłam, że to jest prawda. To nie mogło stać się naprawdę. Uszczypnęłam się, aby sprawdzić, czy to czasem nie sen, ale to było naprawdę. Nie wierzę. Prawdopodobnie zrobię karierę. Nie wierzę.
A jednak napisałam dzisiaj. Jest prolog i mam nadzieję, że jak przeczytacie to zostawicie coś po sobie. To dopiero początek. Prawdziwa akcja rozpocznie się nieco później. Miłych snów i do napisania. ;]
Tagi: ]
Cześć, na tym blogu będę pisać opowiadanie o Justinie Bieberze. Na razie dodam bohaterów, a pierwszy rozdział może jutro. Zapraszam do czytania jak i komentowania.
Roksana Maja Nowak
Szesnastolatka, która posiada świetny głos. Jest znaną, polską gwiazdą, ale sodówa nie odbiła jej do głowy. Wręcz przeciwnie. Dalej uczy się w tej samej szkole, kumpluje się z tymi co kolegowała i nie zmieniła się ani trochę. No może oprócz tego, że co prawie każdą sobotę albo udziela wywiadu albo gra jakiś koncert. Rzadko kiedy ma wolne. Przyjaźni się z Bartoszem. Miła, uczynna, zawsze uśmiechnięta. Jest Belieberką. Ćwiczy karate od siódmego roku życia i ma czarny pas. Jej małym hobby jest piłka nożna.
Justin Drew Bieber
Osiemnastoletni piosenkarz muzyki pop i R&B. Jest jednym z fanów Roksany. Chciałby pójść na jej koncert, ale niestety grywa tylko u siebie w kraju. Oddany muzyce. Aktualnie jest w trasie promującej jego najnowszą płytę Believe. Otwarty, przyjacielski, kochający i romantyczny.
Bartosz Dębicki
Szesnastoletni przyjaciel Roksany. Wspiera ją w jej w karierze jak i w jej życiu. Ma dziewczynę Zuzę. Zwariowany, przyjacielski, optymista.
Reszty o bohaterach dowiecie się w opowiadaniu.
Roksana Maja Nowak
Szesnastolatka, która posiada świetny głos. Jest znaną, polską gwiazdą, ale sodówa nie odbiła jej do głowy. Wręcz przeciwnie. Dalej uczy się w tej samej szkole, kumpluje się z tymi co kolegowała i nie zmieniła się ani trochę. No może oprócz tego, że co prawie każdą sobotę albo udziela wywiadu albo gra jakiś koncert. Rzadko kiedy ma wolne. Przyjaźni się z Bartoszem. Miła, uczynna, zawsze uśmiechnięta. Jest Belieberką. Ćwiczy karate od siódmego roku życia i ma czarny pas. Jej małym hobby jest piłka nożna.
Justin Drew Bieber
Osiemnastoletni piosenkarz muzyki pop i R&B. Jest jednym z fanów Roksany. Chciałby pójść na jej koncert, ale niestety grywa tylko u siebie w kraju. Oddany muzyce. Aktualnie jest w trasie promującej jego najnowszą płytę Believe. Otwarty, przyjacielski, kochający i romantyczny.
Bartosz Dębicki
Szesnastoletni przyjaciel Roksany. Wspiera ją w jej w karierze jak i w jej życiu. Ma dziewczynę Zuzę. Zwariowany, przyjacielski, optymista.
Reszty o bohaterach dowiecie się w opowiadaniu.
Tagi: ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz