wtorek, 20 sierpnia 2013


*oczami Victorii*

Mijały godziny, a ja siedziałam ciągle w tym samym miejscu. Dowiedziałam się tylko tyle, że Justin miał ciężki wypadek i jest operowany w tej chwili.
Dołączyła do mnie Pattie. Cały czas mnie uspokajała mówiąc, że Juss z tego wyjdzie. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Przecież mieliśmy wziąć ślub i wychowywać nasze dziecko. On nie może odejść.

*****




Po 4 godzinach z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Gdy zobaczyłam jego minę zrozumiałam, że nie wróży ona nic dobrego.
- Pan Bieber jest bardzo słaby – zaczął, a ja poczułam jak moje serce się ściska – Nie wiadomo czy przeżyje. - dokończył, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Pattie od razu mnie do siebie przytuliła.
- Można go odwiedzić? – zapytała.
- Raczej nie – odparł mężczyzna.
- To matka jego dziecka!!! – wydarła się przez co wszyscy zwrócili na nas uwagę.
- Ma pani 5 minut – zwrócił się w moją stronę po czym zaprowadził mnie do sali.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam bladego Jussa. Wszędzie miał poprzypinane rurki. Usiadłam obok bruneta i złapałam go za rękę.
- Nie możesz odejść – powiedziałam ocierając mokre policzki – Nie teraz… - łkałam nie mogąc powstrzymać płaczu.



Kiedy się obudziłam leżałam na kolanach Pattie w sali gdzie jest Justin. Brunetka gładziła mnie po głowie chcąc bym się uspokoiła.
- Przywitasz się z moim synem?- zapytała, spojrzałam w stronę łóżka i…ujrzałam lekko uśmiechającego się Justina.
Podeszłam do bruneta i złożyłam czuły pocałunek na jego ustach.
- Zostawię Was samych – odezwała się brunetka i wyszła z pomieszczenia.
- Victoria… - zaczął Juss.
- Kocham Cię – przerwałam mu – nawet nie wiesz jak się cieszę, że się obudziłeś. Przecież nie mógłbyś mnie zostawić.
- Ja umieram – wyszeptał, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Co Ty mówisz? – syknęłam.
- Przepraszam.
- Ale przecież Ty nie – nie mogłam uwierzyć w to co mówił.
- Vic, proszę przestań – odezwał się
- To Ty przestań!!! Nie umierasz jasne!!! – wrzasnęłam na chłopaka.
- Myślałaś nad imieniem dla naszego dziecka? – zapytał zmieniając temat.
- Jeszcze nie – odpowiedziałam.
- Chciałbym aby córka miała na imię Rose, a syn Nathan. – odezwał się.
- Piękne imiona – powiedziałam powodując uśmiech na twarzy bruneta.
- Kocham Cię – wyszeptał ledwo słyszalnym głosem, przybliżył się do mnie i pocałował delikatnie w usta.
- Justin – zaczęłam nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
- Nie zapomnij o mnie, będę nad wami czuwał – dokończył całując moje usta ostatni raz, był on krótki ale zawarliśmy w nim wszystkie emocje. Dotknęłam jego policzka, a po chwili usłyszałam głuchy dźwięk maszyny. Zbiegli się lekarze, którzy wyprosili mnie z sali. Wyszłam na korytarz i osunęłam się po ścianie nie mogąc powstrzymać płaczu.
- Bardzo mi przykro – powiedział lekarz na co razem z Pattie przytuliłyśmy się do siebie.
Straciłam go. To była jedyna rzecz o jakiej teraz myślałam.

Wróciłam do domu i wyjęłam z szafy bluzę Jussa. Nadal czułam jego słodkie perfumy. Nie mogłam uwierzyć, że już nigdy nie przytulę się do bruneta. Nigdy nie spojrzę w jego czekoladowe tęczówki. Zamknęłam oczy i przytuliłam się do ubrania Justina powstrzymując słone łzy.

*****




Każdy dzień, każda godzina, każda minuta bez niego była dla mnie cierpieniem. Wyszłam z kościoła i szłam za trumną, w której leżała moja miłość. Kiedy spuścili ją w dół gdzie zostało wykopane miejsce jego pochówku stanęłam przy samej krawędzi. Cały czas stała przy mnie Pattie trzymając moją rękę. Dla niej była rodziną. Córką. Nie chciała mnie stracić, ani ja jej.

Minęły już godziny, a ja nie chciałam opuścić Justina, chodź on już to zrobił. Czułam jak krople deszczu spływają po moim ciele, ale ja nadal stałam „obok” Jussa.
„Kocham Cię” – usłyszałam.
Wiedziałam, że powiedział to Justin. Mój Justin.
- Ja Ciebie też – odpowiedziałam kładąc na grobie białą róże.

EPILOG


Siedziałam w salonie na kanapie oglądając wspólne zdjęcia przedstawiające mnie i Justina. Obok mnie usiadł Nathan i przytulił się do mojej piersi.
- Kocham Cię – wyszeptał, a ja spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, które odziedziczył po Justinie – Mam coś dla Ciebie – pobiegł na górę, nie minęła minuta, a wrócił trzymając w ręku bukiet róż i pudełko czekoladek – z okazji Dnia Mamy.
- Dziękuję – odpowiedziałam całując Nathana w policzek.
Brunet od razu się do mnie przytulił.

*****


Podeszłam do grobu Justina i położyłam na grobie czerwona róże.
- Masz cudnego synka. Szkoda, że nie ma Cię tutaj z nami – wyszeptałam czując na policzku ciepły powiew wiatru – Kocham Cię Justin – przełknęłam ślinę czując jak moje oczy robiąc się szklane – Nigdy o Tobie nie zapomnę. Boże jak ja chciałabym znaleźć się w Twoich bezpiecznych ramionach. Zobaczyć jak bawisz się z Nathanem. Nie znajdź sobie tylko jakieś dziewczyny w niebie – lekko się uśmiechnęłam ocierając słone łzy.
„Nikogo nie znajdę. Przecież wiesz, że kocham tylko Ciebie” – usłyszałam głos w mojej głowie.
Poczułam jak ciepły wiatr otula moją twarz. Spojrzałam w niebo i wiedziałam, że mimo dzielącej nas odległości Justin jest ze mną i chroni mnie oraz swojego synka z góry.

__________________________________________________________________________

Hej. Co mogę powiedzieć. To koniec. ♥
Chyba Was tym zaskoczyłam. To miały być 2 rozdziały. Ale osobne wydałyby się wtedy za krótkie.
Dziękuję wszystkim, którzy komentowali moje rozdziały. Trochę mi smutno, że ich liczba dramatycznie spadła zwłaszcza gdy widzę, że przebywa mi obserwujących. No cóż...wakacje. Cieszę się, że mogłam dostać chociaż te kilka komentarzy. <3 Za wszystko Wam BARDZO dziękuję. ;* Jesteście wspaniali.
To już ostatni rozdział. Dlatego chciałam Was prosić abyście wyrazili swoje szczere opinie i długie. Nie wystarczy mi 1 słowo: świetnie, genialny rozdział itp. Potrzebuje Waszej dłuuugiej opinii. Proszę. ;*
Kocham Was. <3
~Wasza Fuck-everything-Im-Belieber
16.08.2013 o godz. 21:37
Fuck-everything-Im-Belieber
*oczami Justina*

- Justin – spuściła głowę – ja jestem w ciąży.
- O mój Boże…naprawdę? – zapytałem nie wierząc w to co usłyszałem.
- Tak – odpowiedziała Victoria ze smutkiem w głosie.
- Czemu płakałaś?
- Dlatego bo… - po jej policzku spłynęła łza – straciłam już jedno dziecko. Nie chce stracić drugiego – wyszeptała i wtuliła się w mój tors.
- Oboje je straciliśmy, ale to się urodzi – dotknąłem ręką jej brzucha – Obiecuje - dokończyłem i złożyłem delikatny pocałunek na ustach brunetki.

Wróciliśmy do hotelu i zamówiliśmy sobie małą kolację. Vic wyszła na taras i patrzyła na Mediolan nocą.
- Kochanie – zacząłem łapiąc ją w biodrach – Wiesz, że Cię kocham? – zapytałem całując ją po szyi.
- Wiem – wyszeptała odchylając głowę.
- A nie chciałabyś wyjść za mnie? – uklęknąłem przed brunetką wyciągając z kieszeni pudełeczko ze złotym pierścionkiem.
Oczy Victorii się zaszkliły, a po policzku spłynęła jej łza. Pokiwała głową i uśmiechnęła się do mnie.
- Tak – odpowiedziała, a ja założyłem jej pierścionek na palec, podniosłem dziewczynę i zacząłem obracać ją dookoła.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę – odezwałem się namiętnie wpijając w usta dziewczyny.

*oczami Victorii*

Obudziłam się wtulona w Justina, który jeszcze spał. Nie mogłam uwierzyć, że nareszcie wszystko jest idealnie.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Odkręciłam kurek i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam i przebrałam w czyste ubrania po czym wróciłam do pokoju.
- Jak się czuje moja narzeczona? – zapytał Bieber zadziornie się uśmiechając.
- Bardzo dobrze – odpowiedziałam siadając na jego kolanach – Co dziś robimy?
- Może…pójdziemy na jakiś film? – zaproponował Juss.
- Z przyjemnością. Brakowało mi Ciebie – wyznałam.
- Mi Ciebie bardziej – Biebs dotknął mojego policzka przyciągając bliżej siebie po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

*****


Pobyt w Mediolanie był nie do opisania. Nie chcieliśmy wyjeżdżać ale musieliśmy wrócić do naszego życia.

Wylądowaliśmy na lotnisku w Los Angeles i wsiedliśmy do taksówki. Kierowca zawiózł nas pod rodzinny dom Jussa. Wysiedliśmy z auta i zapukaliśmy w drewniane drzwi, które otworzyła Pattie. Uśmiechnęła się na nasz widok i przytuliła do swojej piersi.

- Mamo - zaczął Bieber gdy wszyscy zasiedliśmy przy wspólnym obiedzie – bo widzisz - widziałam po nim, że bardzo się denerwował – oświadczyłem się Victorii – dokończył ściskając moją dłoń.
- Naprawdę? – zapytała brunetka na co oboje pokiwaliśmy głową – Zgodziłaś się? - zwróciła się do mnie.
- Tak – odpowiedziałam dostając całusa w policzek od Justina.
Chłopak wyznał również, że jestem w ciąży na co Pattie od razu zaczęła mi gratulować. Widziałam, że o wszystkim trzeba powiedzieć jeszcze moim rodzicom. Trochę się tego bałam ale wiedziałam, że Justin już zawsze będzie przy mnie.

*****


Przez najbliższe 3 miesiące byliśmy nieźle zabiegani. Codziennie jakiś sesje i wywiady. Mój brzuch zaczynał być już lekko widoczny. Scooter stwierdził, że powinniśmy przyznać się, że bierzemy ślub i będziemy mieli dziecko.

Siedziałam u Ellen za kulisami i czekałam aż mnie zaprosi. Razem ze mną miał być Justin, który się strasznie spóźniał. Nie mogliśmy czekać aż dołączy do nas jaśnie pan Bieber.
Zajęłam swoje miejsce i przywitałam się z Ellen buziakiem w policzek. Kiedy chciała zacząć wywiad od razu zbladła. Spojrzałam na nią pytająco dostrzegając jak oczy blondynki robią się szklane.
- Może nie powinnam tego mówić… - zaczeła, głośno przełykając ślinę – ale…Justin miał wypadek – wyznała, w tym momencie moje serce przestało bić. Czułam jakbym straciłam wszystko co miałam.

_________________________________________________________________________

Zjebałam ten rozdział. ;c Cholernie Was za to przepraszam. Wytrwajcie do końca...proszę. ;*
Mam nadzieję, że mogę na Was liczyć. <3
6 komentarzy = nn ♥
Proszę zostawcie po sobie szczerą opinię. ;*
16.08.2013 o godz. 16:01
Fuck-everything-Im-Belieber
*oczami Victorii*

Cholernie się denerwowałam. Kilka dni temu zostaliśmy powiadomieni, że niedługo odbędzie się rozprawa przecie Colowi. Scooter i Justin ciągle zabierali mnie na jakieś sesje zdjęciowe i wywiady ale to nic nie dawało. Brunet chciał abym wyjechałam razem z nim do jakiegoś państwa. Jedyny problem był taki, że nie chciałam nigdzie jechać. Prawie wszystko mnie denerwowało. Nie mogłam się na niczym skupić, a w międzyczasie nagrywałam piosenki na swoją płytę. Miałam wszystkiego dość.

*****


Zajęłam jedno z miejsc i czekałam aż zacznie się rozprawa. Kolejny raz miałam opowiadać i tym jak Cole mnie zgwałcił. Justin trzymał mnie za rękę i szeptał do ucha abym się nie denerwowała.
Na salę został wprowadzony Cole. Blond włosy opadały mu na czoło, a na ustach błądził zadziorny uśmieszek. Gdy spojrzał mi w oczy zobaczyłam, że on to wszystko na gdzieś. Chłopak oblizał swoje wargi nie spuszczając ze mnie wzroku. Wtuliłam się w Justina i chciałam aby to wszystko wreszcie się skończyło.

- Niniejszym ogłaszam, że Cole McLlyod jest winnym zarzucanego mu czynu i zostaje skazany na 6 lat pozbawienia wolności - usłyszałam i od razu poczułam ulgę.
Po moim policzku spłynęła łza radości, Juss obejmuje mnie ramieniem, a ja musnęłam jego usta i chwyciłam za rękę.
- Nic Ci już nie grozi – wyszeptał brunet mocniej ściskając moją dłoń.
- Bo jesteś przy Tobie – dokończyłam czując ciepłe wargi Justina na swoich.


MIESIĄC PÓŹNIEJ



*oczami Justina*

Czekałem na Victorię, która właśnie pisała egzamin kończący liceum. Cieszyłem się, że sam mam to za sobą. Vic na pewno było ciężko tym bardziej po tym co przeszła, ale wierzyłem, że jej się uda.
Z budynku wyszła wysoka brunetka w krótkiej czarnej sukience. Gdy tylko mnie zobaczyła podeszła bliżej i musnęła moje usta.
- I jak? – zapytałem trzymając dziewczynę za biodra.
- Zdałam!!! – krzyknęła i rzucił mi się na szyję – Widzę, że przyjechałeś motorem… - powiedziała zagryzając dolną wargę.
- Jak widzisz… - poruszałem brwiami na co Vic tylko się zaśmiała.
- Tylko, że ja mam na sobie sukienkę – pisnęła – i to krótką!!!
- Masz – podałem jej czarne skórzane leginsy i krótki top w takim samym kolorze, brunetka zdjęła szpilki i założyła dolną część swojej garderoby, a następnie jak gdyby nigdy nic zamieniła sukienkę na skórzany top. Podała mi ciemną kreację i usiadła na motorze.
- Długo mam jeszcze czekać? – zapytała.
Usiadłem z przodu, a dziewczyna objęła mnie rękoma w pasie. Wtuliła się w mój tors opierając głowę na ramieniu.
- Kocham Cie – wyszeptała do mojego ucha.
- Ja Ciebie też – odpowiedziałem po czym odpaliłem silnik.

- Boże… - jęknęła gdy przyparłem ją do ściany.
Zdarłem z niej wszystkie ubrania i położyłem na łóżku. Brunetka nie pozostała mi dłużna. Po chwili oboje byliśmy nadzy. Ssałem delikatnie piersi dziewczyny pieszcząc drugą ręką jej kobiecość. Victoria odchyliła głowę wyginając swoje ciało w łuk. Wpiłem się w jej usta nie mogąc się powstrzymać. Dziewczyna jęknęła kolejny raz z rozkoszy. Zagryzła swoje wargi i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Nie minęła sekunda, a wszedłem w Vic dając brunetce najwięcej przyjemności ile tylko mogłem. Odgarnąłem nie przestawając ani na chwilę. Niebieskooka przejechała dłonią po moich włosach ciągnąc ich końce. Nie musieliśmy nic mówić. Wystarczyło, że na siebie spojrzeliśmy. Zacząłem poruszać się szybciej widząc jaką przyjemność sprawiam mojej dziewczynie. Doszliśmy w tym samym czasie. Położyłem się obok brunetki i musnąłem jej usta przyciągając Vic bliżej siebie.

*oczami Victorii*

Przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam, że jestem w aucie Biebera, który oczywiście siedział za kierownicą.
- W końcu wstałaś – odezwał się z promiennym uśmiechem na ustach.
- Gdzie my w ogóle jedziemy? – zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- To niespodzianka – powiedział brunet nie przestając się szczerzyć.
Dalsze pytania nie miały sensu. Założyłam słuchawki na uszy i oparłam głowę o zimną szybę.

Po 2 godzinach jazdy wylądowaliśmy na lotnisku. Wysiadłam z samochodu, a Justin wyjął z bagażnika 3 duże walizki.
- O nic nie pytaj – odezwał się z uśmiechem na ustach ubiegając moje jakiekolwiek pytania.
Minęła pół godzinna odprawa. Wzięliśmy swoje walizki i ruszyliśmy na pas startowy. Moim oczom ukazał się prywatny samolot Jussa. Weszliśmy na pokład i zajęliśmy swoje miejsca. Brunet wyjął kieliszki, do których nalał czerwonego wina. Gdy tylko poczułam jego zapach zrobiło mi się słabo. Chłopak zaprowadził mnie do łazienki, w której się zamknęłam. Oparłam dłonie o umywalkę i spojrzałam w lustro. Byłam cała blada. Poczułam ostry ból brzucha przez co zwymiotowałam. Umyłam zęby i wróciłam do Biebsa.
- Wszystko dobrze? – zapytał na mój widok.
- Tak, chyba tak – odpowiedziałam zajmując swoje miejsce.
Brunet objął mnie ramieniem i przysunął bliżej składając czuły pocałunek na moich ustach.

*oczami Justina*

Brunetka zasnęła na moim ramieniu z malusieńkim uśmiechem na ustach, który w tej chwili wiele dla mnie znaczył. Bałem się o nią. Miałem nadzieję, że to nic strasznego i Vic zatruła się czymś przed wyjazdem.

- Wstawaj kochanie – powiedziałem na co Victoria delikatnie ziewnęła.
Wyszliśmy z samolotu i schowaliśmy nasze bagaże do taksówki, która już na nas czekała.
- Czy my jesteśmy – zaczeła dziewczyna robiąc duże oczy.
- We Włoszech? – przerwałem jej unosząc jedną brew – Mhmm…a dokładniej w Mediolanie. Wsiadaj – otworzyłem drzwi samochodu po czym oboje zaleliśmy swoje miejsca i pojechaliśmy do hotelu.
Przy wejściu o dziwo nikogo nie było. Cieszyłem się z tego bo chciałem ten czas spędzić tylko z Victorią. Podszedłem do recepcji i wziąłem klucz do naszego pokoju. Wjechaliśmy na 6 piętro i weszliśmy do naszegoapartamentu. Brunetka od razu rzuciła się na łóżko, które było na piętrze. Uśmiechnąłem się widząc, że niebieskooka czuje się już lepiej.

Wyszedłem z łazienki mając na sobie biały ręcznik owinięty wokół bioder. Dołączyłem do dziewczyny na taras, która miała na sobie bieliznę i czerwony szlafrok.
- Podoba Ci się tutaj? – zapytałem łapiąc ją za biodra i opierając głowę na jej ramieniu.
- Bardzo. - odpowiedziała.
- Jutro trochę pozwiedzamy. Co Ty na to? – zaproponowałem.
- Nie mogę się już doczekać – odwróciła się w moją stronę i złożyła czuły pocałunek na moich ustach stawiając wcześniej na palcach.



Poczułem jak ktoś całuje delikatnie moje wargi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Victorię, która na mnie siedziała składając słodkie pocałunki. Przez okno wpadały ciepłe promienie słońca. Brunetka zadziornie się uśmiechnęła opierając ręce na moim torsie.
- Kocham Cię – powiedziała i zaczeła się od raz śmiać.
- Jest w tym coś śmiesznego? – zapytałem sam się uśmiechając – Też Cię kocham – odpowiedziałem przyciągając do siebie dziewczynę muskając jej wargi.
Victoria odsunęła się ode mnie. Spojrzałem na nią i dostrzegłem, że znów jest cała blada. Zeszła ze mnie i zamknęła się w łazience. Wstałem z łózka po czym szybko się ubrałem.
Gdy upłynęło 10 minut brunetka dołączyła do mnie. Ubrała się i usiadła na fotelu.
- Na pewno wszystko ok? – zapytałem klękając przed nią, na co Vic tylko potaknęła – Chodź na śniadanie - wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do hotelowej restauracji.


- Możemy wejść do tego sklepu? – zapytała spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem.
- Ok - dziewczyna złapała moją rękę po czym weszliśmy do środka butiku.
Victoria wybrała szmaragdową sukienkę i od razu poszła ją przymierzyć. Kiedy wróciła zatkało mnie. Wyglądała przepięknie. Kupiliśmy kreację i wróciliśmy na główną aleję.
- Muszę chwilę odpocząć – odezwała się siadając na jednej z ławek.
- Chcesz coś do picia? – zaproponowałem.
- Tak.
- Ok. Poczekaj tu na mnie – odłożyłem wszystkie torby i wszedłem do jednego ze sklepów.
Po chwili wracałem z butelką wody gdy na jednej z wystaw zobaczyłem prześliczny pierścionek zaręczynowy. Bez chwili zastanowienia kupiłem go i schowałem w kieszeni spodni.

*****


Siedziałem w szpitalu i nie mogłem przestać się denerwować.

- Justin – wyszeptała Victoria gdy wracaliśmy do hotelu.
- Hmmm…
- Żle się czuję- powiedziała po czym od razu pojechaliśmy do szpitala.


- Proszę tutaj zaczekać – zwrócił się do mnie lekarz – Przeprowadzimy kilka badań.


Zegar wybił 10 w nocy, a po Vic nie było ani śladu. W końcu drzwi od gabinetu się otworzyły. Na korytarz wyszedł lekarz z brunetką. Wyglądało jakby jej…gratulował? Dziewczyna podeszła do mnie. Dopiero wtedy zauważyłem, że miała czerwone oczy.
- Płakałaś? – zapytałem.
- Justin - spuściła głowę – ja jestem w ciąży.

________________________________________________________________________

Cześć. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie zdobędę tyle komentarzy nie powiadamiając Was o rozdziale.
Cóż...Victoria w ciąży. To się porobiło.
Znowu złączyłam 2 rozdziały w jeden.
8 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next? Wybaczcie ale nie. Zbliżamy się do końca więc teraz wszystko będzie tajemnicą. Ostatnie...3 rozdziały będą krótkie. Krótsze od tych. Ale mam nadzieję, że się Wam spodobają. ;*
Liczę na Was i...kocham. ♥
~Fuck-everything-Im-Belieber
15.08.2013 o godz. 22:06
Fuck-everything-Im-Belieber
*oczami Victorii*

Założyłam białą elegancką sukienkę, a na plecy zarzuciłam czarną marynarkę. Związałam włosy w koka i zrobiłam lekki makijaż.
Nie mogłam uwierzyć, że w końcu po dwóch tygodniach zobaczę Justina. Uśmiechnąłem się na samą myśl o brunecie.
Chwyciłam torebkę i wyszłam z mieszkania Na zewnątrz czekał na mnie Kenny, który pomógł mi z paparazzi. Mężczyzna odpalił silnik samochodu i ruszyliśmy w drogę do sądu.

*****


Siedziałam pod salą rozpraw i nerwowo przygryzałam wargi. Cała się trzęsłam. Mama trzymała mnie za rękę i gładziła po policzku. Nie chciałam aby tutaj była ale cieszyłam się, że przyjechała i pomagała mi w trudnych chwilach.
Drzwi od sali otworzył policjant pilnujący porządku i zaprosił nas do środka. Mój wzrok przykuł brunet z założonymi rękoma na karku. Chłopak podniósł głowę i spojrzał w moje oczy. Od razu się uśmiechnęłam, a po policzku spłynęła mi słona łza. Widziałam iskierki radości w czekoladowych tęczówkach Jussa. Marzyłam aby wpaść w objęcia Biebera. Justin uśmiechnął się lekko, a ja zajęłam miejsce w jednej z ławek. Nagle do sali wszedł Cole, który miał na rękach kajdanki.
- Zabiję Cię!!! – wrzasnął Biebs i rzucił się na blondyna.
- Muszę Ci powiedzieć Bieberku, że Twoja dziewczyna jest w tym zajebista… - wysyczał.
- Ty…
- Dość!!! – krzyknęłam i stanęłam między nimi, po chwili obok pojawił się policjant – Justin – powiedziałam dotykając jego policzka – Wszystko będzie dobrze - brunet przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham Cię – wyszeptał w moje włosy.

- Na świadka poproszę Sama Johnson ’a – odezwał się sędzia.
Moją uwagę przykuł chłopak, który wszedł do sali. Miałam nadzieję, że jego zeznania pomogą Justinowi, nie to co moje bo we ług ławy przysięgłych kryje swojego chłopaka.
- Opowiedz nam proszę co wiesz na temat pobicia Cola McLlyod ‘a.
- On jest niewinny – wskazał na bruneta – To moja wina. Cole…chciał aby Bieber trafił do więzienia.
- I niby pan McLlyod sam się okaleczał? – został zapytany.
- Ja mu w tym pomogłem – powiedział spuszczając głowę w dół, a w jego głosie można było usłyszeć skruchę.
- Siedź cicho Johnson!!! – wrzasnął blondyn.
- Pannie McLlyod!!! Proszę się opanować!!! Chciałbym zauważyć, że przeciw panu również została wytoczona sprawa!!! Poza tym wyjaśni nam pan swoje słowa, które brzmiały: „Muszę Ci powiedzieć Bieberku, że Twoja dziewczyna jest w tym zajebista” ?!?! – zapytał sędzia mierząc go wzrokiem.
- Mam się tłumaczyć z tego, że ją pieprzyłem?! – odezwał się chłopak.
- Język młody człowieku!!!
- Przepraszam – parsknął – Mam opowiadać o swoim życiu intymnym? – spytał kładąc nacisk na ostatnie słowo, poczułam jego lodowaty wzrok na sobie, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
- No wiesz jeśli kogoś zgwałciłeś to wypadałoby się przyznać!!! – warknął Justin za co został od razu uciszony.

*****


Od godziny siedzieliśmy na sali i czekaliśmy na wyrok sędziego. Matko co on tam robi? Pieprzy swoją sekretarkę?
W końcu mężczyzna w czarnej todze postanowił do nas dołączyć. Otworzył swoją teczkę i zaczął coś czytać. Żadne słowo do mnie nie dochodziło. Wszyscy zaczęli krzyczeć, a ja stałam jak wryta.
- Córciu – zaczeła mama – Justin jest niewinny!!! – wrzasnęła i mnie do siebie przytuliła.
- Gdy się obejrzałam nigdzie nie było Biebera. Wyszłam przed budynek i zobaczyłam jak opiera się o swoje białe ferrari. Zdjął z nosa okulary i podniósł lekko głowę. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w tors bruneta. Chłopak objął mnie ramieniem i podniósł do góry. Złapałam za kark Justina po czym przysunęłam do siebie.
- Tęskniłem za Tobą – wyszeptał i wpił się w moje usta.
Złapał mój tyłek mocno go ściskając. Posadził mnie na swoim aucie nie przestawając całować.
- Wziąłbym Cię tu i teraz – powiedział, a ja oblałam się rumieńcem – Nie denerwuj się shawty… - pogładził mnie po policzku – Jedźmy do domu…

Juss zgasił silnik auta gdy zaparkował już pod naszym domem.
- Kiedy Ty… - zaczęłam ale przerwał mi brunet.
- Kiedy kupiłem dom? – zapytał, a ja tylko pokiwałam głową – Gdy wyszedłem ze szpitala chciałem wpieprzyć Colowi - złapał mnie za rękę – znalazłem ofertę o kupnie tego mieszkania no i tak wyszło.
- Czemu wyszedłeś wtedy rano po – nie umiałam skończyć, puściłam głowę czując jak moje policzki robią się ponownie czerwone.
- Po naszej kąpieli? – zapytał lekko się śmiejąc – Musiałem załatwić jeszcze kilka spraw dotyczących kupna domu – zbliżył się do mnie i pocałował w policzek, wyszedł z auta, a po chwili otworzył drzwi od strony pasażera, wziął mnie na ręce i wyniósł z samochodu.
Weszliśmy do środka, a Juss przyparł mnie do ściany.
- To który pokój wybierasz? – zapytał ściskając mój tyłek.
- Może salon - wyszeptałam przygryzając delikatnie płatek jego ucha, brunet podniósł mnie i położył na miękkiej kanapie.
Ściągnęłam z niego białą koszulkę i gładziłam tors chłopaka. Juss zdjął ze mnie marynarkę i odpiął zapięcie mojej sukienki.
- Boże - zaczął – Moja dziewczyna ma zajebiste ciało. Twoi rodzice się postarali – dokończył.
- Przestań – odpowiedziałam lekko się rumieniąc, na co brunet wpił się w moje usta.
Bieber przesunął dłoń na zapięcie mojego stanika, a ja rozpięłam jego rozporek i pomogłam ściągnąć mu spodnie. Chwilę później leżałam bez stanika, a Biebes ssał moje piersi na co cicho jęknęłam.
- Brakowało mi Ciebie – wyszeptał gładząc mój policzek.
- Już to mówiłeś – odpowiedziałam uśmiechając się do Justina.
- Wiem, ale wiem też, że kochasz gdy to mówię – zaśmiał się delikatnie i zaczął mnie całować.

Leżałam na sofie i patrzyłam w ogień, który żarzył się w kominku.
- Proszę - powiedział Juss podając mi kieliszek wina.
Wtuliłam się w nago tors chłopaka upijając łyk czerwonego trunku.
- Justin – zaczęłam spoglądając w czekoladowe tęczówki Biebsa.
- Tak skarbie? – zapytał zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
- Kocham Cię – powiedziałam delikatnie się czerwieniąc, a brunet ukazał rząd białych zębów.
- Ja Ciebie bardziej – odpowiedział i lekko musnął moje usta – Victoria…nie ważne co robiłem, ZAWSZE Cię kochałem…i będę do końca życia – dokończył i złożył namiętny pocałunek na moich wargach.

*oczami Justina*

Odłożyłem kieliszki na stół i wziąłem Vic na ręce. Nie było mnie przy niej tylko dwa tygodnie, a cholernie za nią tęskniłem. Cieszyłem się, że mogę w końcu trzymać ją w swoich ramionach. Położyłem brunetkę na łóżku w sypialni i poszedłem wziąć prysznic. Po kąpieli wsunąłem się pod kołdrę, a dziewczyna od razu wtuliła się w mój tors. Pocałowałem ją w policzek i zamknąłem oczy kładąc głowę na poduszce.

___________________________________________________________________________

Hej. ;* Połączyłam 2 rozdziały w jeden. Więc do końca zostało już 5 rozdziałów. ;*
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. ;)
Mała rado ode mnie...cieszcie się, że Victoria i Justin są szczęśliwi. ;p
8 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;

Dziewczyna jęknęła kolejny raz z rozkoszy. Zagryzła swoje wargi i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Nie minęła sekunda, a wszedłem w Vic dając brunetce najwięcej przyjemności ile tylko mogłem.


Komentujcie! ;p
Kocham Was. <3
Fight-for-love ~ Dziękuję. ;* Wiesz za co. <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz