wtorek, 20 sierpnia 2013


*oczami Victorii*

Wyszłam z budynku i osunęłam się po ścianie. Schowałam twarz w dłoniach gdy poczułam jak jedna samotna łza spływa po moim policzku. Szybko ją otarłam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
- Idź do garderoby i pogadaj z nim – powiedział Scooter, przytuliłam się do niego i wróciłam do budynku ocierając mokre policzki. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam czekając aż ktoś je otworzy.

*oczami Justina*

Siedziałem w garderobie i patrzyłem na moje odbicie w lustrze. Byłem strasznie wkurzony. To co zrobiłem było głupie. Teraz mogłem zapomnieć, że ja i Vic do siebie kiedykolwiek wrócimy.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Podszedłem do nich i złapałem za klamkę. Byłem przekonany, że to Scoot. Myliłem się.
- Ja… - zaczeła Victoria próbując uniknąć mojego wzroku.
- Wejdź - złapałem ją lekko za rękę i wciągnąłem do środka, oboje usiedliśmy na kanapie i nie wiedzieliśmy co mamy powiedzieć.
- Przepraszam - Victoria przerwała ciszę – ja…ja nie…chciałam… - spojrzała w moją stronę i przejechała ręką po moim policzku.
- Nic się nie stało. Zasłużyłem sobie – odpowiedziałem dotykając dłoń brunetki.
- Właśnie, że nie.
- Właśnie, że tak. Choćby za to wszystko co Ci zrobiłem.
- Nie mów tak. Ja przepraszam za…za ten liścik - odwróciła się i zakryła twarz w dłoniach, nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, Victoria na mnie spojrzała i wzięła za rękę – chodź, zakończymy to inaczej.
- Czyli?
- Zobaczysz.
Wyszliśmy z garderoby lekko się uśmiechając. Ominęliśmy Scootera, który gdy nas zobaczył od razu ukazał rząd swoich białych zębów.
Nie miałem pojęcia gdzie w ogóle idziemy. Po 20 minutach drogi byliśmy pod ER. Victoria podeszła do małej budki z kawą, a po chwili wracała z dwoma kubkami w ręku.
- Twoje Latte macchiato – powiedziała.
- Czemu tu jesteśmy? – zapytałem siadając na schodach.
- Tu się poznaliśmy geniuszu – odpowiedziała.
- Zamówiłem wtedy tą kawę?
- Mhmm – brunetka lekko się uśmiechnęła i upiła łyk swojej.
- Potem był koncert i wybrałem Cię na OLLG.
- Tak, a ja odmówiłam.
- Nasza znajomość była strasznie burzliwa.
- Ale też bardzo ciekawa.
Cieszyłem się, że jestem tu z Victorią. To mogło być nasze ostatnie spotkanie i to cholernie mnie bolało, ale nie mogę kierować jej życiem. Brunetka wydawała się spokojna i szczęśliwa. No tak, w końcu zamknie rozdział pod tytułem „Justin”.
- Ej, co jest?- zapytała spoglądając w moją stronę.
- Nic.
- Przecież widzę.
- Naprawdę nic. Nie masz się o co martwić. To jak? Może przejdziemy się Aleją Gwiazd?
- Tak jak wtedy po naszym spotkaniu w restauracji? Dzień po koncercie?
- Mhmm.
- Jasne, masz zamiar ponownie wrzucić mnie do fontanny? – zapytała i zadziornie się uśmiechnęła.
- Tym razem nie – wziąłem ją za rękę po czym zaczęliśmy iść w stronę alei popijając naszą kawę.

*****


W końcu byliśmy na miejscu. Usiedliśmy przy fontannie i zaczęliśmy rozglądać się po okolicy. Od razu przypomniały mi się wspomnienia z Victorią w roli głównej. Chyba za długo nad wszystkim myślałem bo wylądowałem w wodzie.
- Co to miało być?! – lekko się wydarłem.
- Nic – odpowiedziała brunetka nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Pożałujesz - wciągnąłem dziewczynę do wody i lekko naparłem na nią ciałem w taki sposób, że nie mogła mi uciec.
Nasze usta dzieliły zaledwie milimetry. Miałem wielką ochotę ją pocałować. Przejechałem ręką po jej udzie nie przestawając patrzeć w oczy brunetki. Delikatnie musnąłem usta dziewczyny po czym przeniosłem wargi na jej szyję, na której złożyłem czuły pocałunek. Szczęście nie trwało długo bo oboje poczuliśmy flesz aparatu na sobie. Od razu odsunęliśmy się od siebie. Przerażeni spojrzeliśmy w swoje oczy. Bałem się tego co mogło się stać przez jedno nasze wspólne zdjęcie.

*oczami Victorii*

Nie mogłam w to uwierzyć. Chciałam zakończyć naszą znajomość z Justinem w przyjaznych stosunkach ale widocznie nawet to nie było nam dane. Jeden moment nieuwagi i skończymy z wielkim nagłówkiem na pierwszych stronach magazynu.
- Proszę - odezwał się brunet podając mi kubek gorącej herbaty.
- Dziękuję.
- Rozmawiałem ze Scooterem. Nie opublikują tego zdjęcia.
- Naprawdę? – zapytałam z łzami w oczach.
- Tak - odpowiedział chłopak, do którego od razu się przytuliłam – Victoria ja, zapomniałem Ci o czymś powiedzieć.
- O co chodzi? – odsunęłam się od Justina i spojrzałam w jego tęczówki.
- Bo widzisz…Selena…
- Proszę…nie zaczynaj znowu.
- Ale – zaczął.
- Justin – przerwałam mu – pogódź się z tym – powiedziałam i złapałam go za policzek – stworzycie wspaniałą rodzinę - poczułam jak łza spływa po mojej twarzy – dzięki za miło spędzony dzień – podniosłam się i podeszłam do drewnianych drzwi.
- Wiesz dobrze, że oboje nigdy nie pogodzimy się z tym co się stało – zatrzymał mnie głos bruneta, podszedł do mnie i złapał za rękę po czym odwrócił w swoją stronę – Kocha…
- Żegnaj Justin - wyszeptałam nie dając mu dokończyć tych dwóch pięknych słów, które bardzo chciałam usłyszeć, po czym wyszłam z mieszkania chłopaka.
Łzy ciekły wzdłuż moich policzków. Co chwila je ocierałam ale było ich za dużo.

*oczami Justina*

Nawet nie zdążyłem jej powiedzieć. Kurwa kocham ją i chce aby była szczęśliwa. Usiadłam na kanapie i patrzyłem się w żarzący się ogień. Drzwi do mieszkania się otworzyły, a po chwili do środka weszła Selena.
- Hej kochanie - przywitała się ze mną i usiadła na moich kolanach.
- Hej.
- Nasz ślub odbędzie się w tą sobotę – powiedziała brunetka szeroko się uśmiechając.
- Co? – zapytałem lekko zszokowany.
- Też się zdziwiłam, ale on nie będzie czekał - wzięła moją rękę i położyła ją sobie na brzuchu – poza tym Lucy już wszystko ustaliła i zaczeła przygotowania.
- Wow…przecież to za 2 dni.
- Wiem…ale będzie…nawet nie umiem tego opisać. W końcu będziemy szczęśliwi. Idę na górę – pocałowała mnie w policzek i poszła do sypialni.
Czy moje życie nie mogło być bardziej skomplikowane?!?!?! Jedno było pewne. Nie zamierzam żenić się z Seleną.

____________________________________________________________________________

Cześć. Kolejny rozdział za nami. Zbliżamy powoli się do końca. ;c No ale wszystko ma swój koniec. ;c Nie martwcie się bo na komputerze mam już kolejną historię, którą zacznę dodawać na bloblo. ;p
Podbijamy stawkę. ;p
8 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;

Nie wierzyłam w to co czytałam. Wiedziałam, że mają się pobrać ale już jutro. Po moim policzku spłynęła łza.


Zapraszam do komentowania. ;*
11.08.2013 o godz. 14:41
BadBoyAndGoodGirl

Twenty eight.

Kobieta zapisała mi adres na kartce. Przeczytałem w myślach i podziękowałem jej. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do San Diego. Obok mnie ciągle leżało zdjęcie USG. Zerkałem na nie co jakiś czas. Nie mogłem uwierzyć,że jestem tatą tego maleństwa. Zatrzymałem się na chwilę na poboczu. Wziąłem zdjęcie do ręki i patrzyłem z iskierką w oku. Byłem już blisko więc jedyne o czym myślałem to moja kochana Destiny. Podjechałem pod dom,w podwórku stał samochód Dess. Zapukałem do drzwi. Stałem z kopertą i czekałem,aż ktoś mi otworzy. Zobaczyłem mojego skarba. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i mocno się we mnie wtuliła.
-Strasznie tęskniłam-łzy spływały jej małymi strumykami na moją koszulkę
-Spokojnie,uspokój się-szepnąłem składając na jej karku delikatny pocałunek
-Już wiesz?-spytała patrząc się w moje oczy
Pokiwałem głową.
-To 12 tydzień-dotknęła delikatnie brzucha
Przytuliłem ją do siebie,żeby dać jej poczucie bezpieczeństwa. Szepnąłem jej do ucha:
-Wszystko będzie dobrze...
-Na razie utrzymajmy to w tajemnicy-otarła policzki i się uspokoiła,uśmiechnąłem się
Zaprosiła mnie do środka,akurat miała gości. Jej wujek który podczas jednego z koncertów mnie wystraszył i prawdopodobnie jej ciocia. Wszyscy siedzieli na dworze i rozmawiali.
-Mamo,zobacz kto przyjechał-uśmiechnęła się,tak samo ja
Przywitałem się. Dosiedliśmy się do rodziny Dess.
-Kochanieńki,planujesz coś z Destiny?-zapytała jej ciocia
-Nie,skąd takie podejrzenia?-zapytałem
-Co chwilę na nią zerkasz i się do siebie uśmiechacie-zaśmiała się
-Oj daj im spokój. Destiny w ostatnim czasie dużo przeżyła,stres i do tego te wymioty i złe samopoczucie-westchnęła mama Destiny
-Przepraszam,muszę na chwilę wyjść-złapała się za brzuch i weszła do domu
-Nie wiem co się z nią dzieje,ciągle narzeka na ból brzucha i wymiotuje,chyba wezmę ją jutro ze sobą do pracy i lekarz ją przebada... Justin,a może ty wiesz co jej może być?
Zaprzeczyłem kręcąc głową. Przeraziłem się,dziewczyna wróciła i poprosiła mnie,żebym z nią poszedł. Zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku. Dziewczyna zalana łzami podgięła bluzkę i stanęła bokiem.
-Rośnie,niedługo wszystko się wyda-otarła oczy i policzki
-Spokojnie-szepnąłem i przytuliłem ją
-Nie zostawisz mnie?-zapytała cichutko
-Nigdy,kocham cię-musnąłem jej wargi
Wspólnie dzień nam szybko zleciał,ale musiałem wrócić do Los Angeles. Pożegnałem się z Destiny i naszym maluchem.
Three Days Later
POV Destiny

Znowu straciłam kontakt z Justinem. Chciałam wrócić do domu,przytulić go,pocałować...
-Tato,kiedy wrócimy do domu?-zapytałam
-Nigdy,to jest nasz dom-odpowiedział ponuro
-Chcę wrócić do domu! Do moich starych znajomych i Justina!-spojrzałam mu w oczy
-Justin nie żyje,okay?
-A-ale,jak to?-wydawałoby się,że moje życie legło właśnie w gruzach
Mój ukochany i tatuś maleństwa które mam w sobie,nie żyje? Nie mogę w o uwierzyć. Z płaczem pobiegłam do pokoju. Nie byłam tam długo,za godzinę leciałam do mojej babci do Stratford.

Po podróży samolotem pojechaliśmy taksówką do domu babci. Przytuliłam się z kochana babunią,która chwyciła mnie za brzuch.
-Słonko,chyba trochę przytyłaś,co?-zapytała-Nareszcie,zawsze taki patyczak był z ciebie. Ale co sie stało,dlaczego masz takie oczy.
-Mój chłopak nie żyje-ponownie się rozpłakałam
-Och kochanie-przytuliła mnie mocno-Będzie dobrze.
Rozgościliśmy się u babci. Poszłam do łazienki,żeby poprawić makijaż i spojrzeć na malucha. Pomasowałam brzuszek i szepnęłam:
-Tatuś nas zostawił,ale nadal nas kocha.
Nagle usłyszałam rozmowę babci:
-Co ty tu robisz chłopcze?
-Szukam Destiny. Jestem jej chłopakiem.
Kiedy tylko to usłyszałam wybiegłam z łazienki i rzuciłam sie na szyję Justinowi. Nie pozwoliłam dokończyć im rozmowy,byłam bardzo bardzo bardzo szczęśliwa. Babcia poszła,a ja zostałam z Justinem.
-Ty żyjesz-uśmiechnęłam się
-Tak,dlaczego miałbym nie żyć?-zapytał
-Mój tata...-nie pozwolił mi skończyć
-I wszystko jasne... No nic,chodź się przytulić!-wyciągnął do mnie ręce i znów byłam w jego objęciach
-A jak się czujesz?-szepnął
-Nie ma rewelki,ale jest okay-uśmiechnęłam się
Musnął moje wargi i uśmiechnął się. Nagle do nas wyszedł mój tata.
-Znowu tu jesteś,nikt cię tutaj nie chce Bieber-tata podpalił papierosa i dmuchnął dymem w Justina
Chłopak się zakrztusił.
-Ja go chcę!-wtrąciłam
-Hahahah,nie będziecie się razem spotykać. Ty nie będziesz się z nią spotykał gówniarzu!-zaśmiał się szyderczo
Justin złapał mnie za rękę i zaczął biec do samochodu. Szybko odjechaliśmy,tata nas nie dogonił.
-Wracamy do domu-powiedział cicho Justin-Wracamy do domu.

Już niedługo życie Destiny i Justina poważnie się zmieni,zostaną rodzicami. Co zrobią ich rodzice? Jak wszystko będzie się dalej wiodło? To wszystko w najbliższych rozdziałach!

Dobra,ten rozdział to zjebałam ;( Jest krótki ale nic dłuższego nie dałam rady napisać,a chciałam dodać szybko ten rozdział. Teraz zrobię wam taki dość duży przeskok na 7/8 miesiąc ciąży Destiny :) Jus i Dess będą mieli już 20 lat. Czekam na wasze opinie! Jeśli mi sie uda,wieczorem dodam nowy rozdział :) Mam głowę pełną pomysłów na kolejne opowiadanie!

11.08.2013 o godz. 13:10
Fuck-everything-Im-Belieber
*oczami Justina*

Do mieszkania wszedłem po cichu. Nie zdążyłem zdjąć butów bo usłyszałem jakieś głosy dochodzące z salonu. Wychyliłem się za ściany i posłuchałem rozmowę Seleny.
- Myślisz, że Justin coś podejrzewa?
- Wątpię…szkoda tylko, że będzie wychowywał nie swoje dziecko - co?!?!?! Kurwa co?!?!! – tylko moje…
- Zbieraj się bo zaraz wróci.
- Ej…mamy razem dziecko, ja Cię kocham…to co stoi na przeszkodzie abyśmy byli razem?
- No wiesz, możesz nie wierzyć ale kocham Justina…poza tym ma kasę.
- Za to Cię kocham - powiedział chłopak i pocałował Selenę – Pa – dokończył i ruszył w stronę drzwi. Zdążyłem się przed nim schować. Gdy wychodził zobaczyłem, że owym chłopakiem był Robin. Co do cholery on tu robił?!?! W pierwszej chwili miałem ochotę iść do Seleny i powiedzieć jej, że wszystko wiem. Dziecko byłoby do „mnie” podobnie wiec nigdy najprawdopodobniej nie zorientowałbym się, że nie jestem ojcem. Wpadłem na idealny plan…w którym wszyscy dowiedzą się prawdy. Musiałem jak najszybciej wszystko powiedzieć Victorii.

*oczami Victorii*

„- Na pewno tego chcesz? – zapytał.
- Tak…chce ten ostatni raz poczuć, że mnie kochasz, że Ci na mnie zależy…
- Już, nie płacz kochanie. Zawsze będę Cię kochał… - wziął mnie na ręce i położył na łóżko.”


Kurwa!!! Znowu śnił mi się moment, który dzieliłam z Justinem. Na szczęście ze snu wyrwał mnie telefon. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 3 nad razem. Co za idiota chciał ze mną teraz rozmawiać?!?!
Wzięłam telefon do ręki i przyłożyłam go do ucha.
- Czego? – powiedziałam do słuchawki po czym ziewnęłam.
- Vic… - usłyszałam ten aksamitny głos, który należał tylko do jednej osoby.
- Justin do cholery po co do mnie dzwonisz?!?!
- Muszę z Tobą porozmawiać.
- Wcale nie. Mówiłam Ci już. Zapomnij o mnie – powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza – nie chce mieć z Toba nic wspólnego – dokończyłam po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
On naprawdę jest jaki porąbany. Czy niewyraźnie wypowiedziałam się wtedy w szpitalu?!?! Do niego nic nie docierało. Odłożyłam telefon i zaczęłam błagać o sen. Miałam dość. Jeden wyjazd, a nawet to nie mam spokoju.

*oczami Justina*

Tak jak myślałem Vic nie chciała mnie w ogóle słuchać. Musiałem się komuś wygadać. Jeśli dziecko nie jest moje to ja i Victoria możemy do siebie wrócić. Na samą myśl o jej malinowych ustach dotykających moich, uśmiechnąłem się. Co ona ze mną zrobiła?

*oczami Victorii*

- Kochanie jeśli jesteś zmęczona możesz rozpakować się jutro – powiedziała mama zaglądając do mojego pokoju.
- Ok.
- A tak przy okazji jutro przychodzi do Ciebie nauczyciel i zaczynasz naukę.
- Co?!?!
- Słyszałaś, a teraz się połóż. Zaczynasz o 9.
Opadłam na łóżko i zakryłam twarz poduszką. Nie chciałam wracać do nauki, ale musiałam mieć jakieś wykształcenie.
Wyjazd nam się nawet udał. Teraz zacznie się to o czym marzyłam, ale skończy prywatność i normalne życie.

*****


W momencie gdy pożegnałam się z moim nauczycielem zadzwonił do mnie telefon.
- Halo?
- Hej Vic, jak lekcje?- zapytał Scooter.
- Hej…dobrze. Właśnie skończyłam.
- To ubieraj się bo jedziesz na sesję.
- Tą z Bieberem?
- Tak.
- Dobrze, już się ogarniam i wychodzę.
- Domyślałam się, że na sesji przebiorą mnie w swoje ciuchy, a nie wyglądałam najgorzej więc przejrzałam się w lustrze i wyszłam z mieszkania. Przywitałam się ze Scooterem po czym pojechaliśmy na miejsce.

*oczami Justina*

Stałem przed budynkiem oparty o jego ścianę i czekałem na Scoota. W końcu podjechał czarny land rover, z którego wysiadła Victoria. Nie miałem pojęcia co ona tutaj robi. Brunetka przeszła obok mnie nawet na mnie nie spoglądając.
- Macie wspólną sesję - odezwał się Scoot i poklepał mnie po ramieniu.

*****


- Ok…dobrze, a teraz się do siebie zbliżcie. Obejmij ją ramieniem Justin – odezwał się fotograf.
W oczach Victorii widziałem niezadowolenie. Jak najszybciej chciała stąd uciec. Byleby być jak najdalej ode mnie. Obróciłem ją w swoją stronę i mocno do siebie przycisnąłem.
- Zostańcie tak!!! – wrzasnął James po czym zrobił kolejne zdjęcie.
- Odbiło Ci?!?! – odezwała się brunetka ze złością w głosie.
- Muszę z Tobą porozmawiać.
- A ja Ci już mówiłam, że nie mamy o czym!!! – odwróciła się napięcie ale ja złapałem ja za rękę i zamknąłem w objęciach moich ramion po czym namiętnie pocałowałem. Victoria odepchnęła mnie od siebie i uderzyła w policzek.
- Nie waż się mnie tknąć!!! A tym bardziej całować!!! Mam nadzieję, że niektóre zdjęcia się udały bo dla mnie ta sesja już się skończyła…przepraszam – zwróciła się do Jamesa i wyszła. Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą się stało.
- Przepraszam… - powiedziałem przeczesując włosy po czym poszedłem do garderoby.

______________________________________________________________________________

Hej. Jak tam rozdział? Justin nakrył Selena w objęciach Robina, ale nic nie zrobił. Ma inny, lepszy plan. ;p
spadek...;c
7 komentarzy = nn ♥
Jeśli możecie to napiszcie kilka zdań więcej niż zwykle, a nie tylko: świetnie, genialny rozdział itp.
Potrzebuję Waszej całkiem szczerej opinii. <3
mała zapowiedź next;

- Co to miało być?! – lekko się wydarłem.
- Nic – odpowiedziała brunetka nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Pożałujesz - wciągnąłem dziewczynę do wody i lekko naparłem na nią ciałem w taki sposób, że nie mogła mi uciec.


Czekam na Waszą opinię. <3
11.08.2013 o godz. 09:25
Fuck-everything-Im-Belieber
*oczami Victorii*

Po niecałych 2 godziny jazdy byliśmy na miejscu. Fdr wynajął nam piękny domek. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Pięć kilometrów stąd jest małe miasteczko. Mama powiedziała, że pojedziemy tam na kolację. Sama jak to stwierdziła nie ma siły aby coś przygotowała. Wzięłam swoja walizkę i udałam się do mojego pokoju. Przełożyłam ubrania do szafki po czym położyłam się na łóżku. Włączyłam radio i usłyszałam mój głos, do którego dołączył głos Justina. Piosenka „Beautiful” udała nam się. Szkoda, że tylko ona. Od razu przed oczami zobaczyłam nasze ostatnie za co bardzo namiętne chwilę…a potem kłótnię w szpitalu. Chciałam przynajmniej grać silną. Chwyciłam za kartkę i zaczęłam pisać piosenkę…

Zajęła mi ona chyba z 3 godziny. Tekst idealnie wszystko wyrażał. Byłam zadowolona z tego co napisałam. Odłożyłam wszystko i złapałam za telefon, który zaczął do mnie dzwonić.
- Halo? – odezwałam się.
- Hej Vic, tu Scooter.
- Hej…o co chodzi?
- Wiem, że wyjechałaś i nie chce psuć Ci wyjazdu ale musiałem do Ciebie zadzwonić.
- No ok. Nic się nie stało, a teraz mów.
- Mam dla Ciebie 2 dobre wiadomości chodź jedna i tak dla Ciebie będzie zła wiadomość, którą chcesz pierwszą?
- Tą złą - odpowiedziałam.
- Umówiłem Cię na sesję z Justinem.
- Co?!?! Oszalałeś?!?!?!
- Przepraszam ale to pomoże Ci w karierze. Jestem Twoim menagerem i wiem co jest dla Ciebie dobre.
- Ale z Bieberem?!?!
- Nie marudź.
- Ok…jaka jest dobra wiadomość?
- Zostałaś zaproszono, nominowana i dasz występ na tegorocznej gali EMA.
- Żartujesz?
- Nie kochana. Impreza odbędzie się za 2 tygodnie. Do tego czasu musisz się przygotować.
- Co masz na myśli?
- Oj no wiesz. Próby i w ogóle, a najlepiej by było gdybyś napisała jakąś nową piosenkę.
- Akurat jedną już mam.
- Świetnie. W takim razie miłej zabawy na wyjeździe mała.
- Dzięki – odpowiedziałam po czym się rozłączyłam.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Może w końcu zacznie się układać. Położyłam się na łóżku i zmrużyłam oczy. Zanim się zorientowałam zasnęłam.

„- Tu jest moja zguba – powiedział brunet podchodząc do mnie z uśmiechem na ustach.
- Szukałeś mnie? – zapytałam z nutką nadziej w głosie.
- Chodziło mi o marynarkę…ale jak chcesz to możesz być moją zgubą – odpowiedział i śmiesznie poruszał brwiami. ”


- Mała…wstawaj!!! – ze snu wyrwał mnie głos mamy, przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- No już - odpowiedziałam lekko ziewając.
- Za 10 minut widzimy się na dole.
- Jasne…
Nie wiem czemu ale akurat ten moment mi się przyśnił. Przed oczami miałam nadal uśmiechniętego Justina. Kochałam sposób w jaki się śmiał. Wstałam z łózka i poprawiłam swój makijaż. Rozpuściłam włosy po czym przejechałam po nich ręką tak jak robił to Juju ze swoimi. Zmieniłam ubrania i wyszłam z pokoju. Dołączyłam do rodziców na dole po czym poszliśmy na kolację do jednej z knajpek.

*oczami Justina*

Wszystko wracało do normy. Dla rodziny, przyjaciół i fanów byłem taki jak zawsze. Miły i kochany. Niestety czasem nerwy mi puszczały i nie umiałem nad sobą zapanować. W moim życiu czegoś mi brakowało. Tą pustkę mogła wypełnić jedynie Victoria, ale było dla nas za późno.

Założyłem na nogi czarne supry i wyszedłem z mieszkania. Zarzuciłem kaptur na głowę i przeszedłem się do parku. Cały czas myślałem o mojej przyszłości. Pewne było, że mój ślub z Seleną odbędzie się w przyszłym miesiącu. Bałem się tego wszystkiego. Nie mogłem uwierzyć, że ożenię się z Sel. To było nieprawdopodobne. Spojrzałem w przód i zobaczyłem małą dziewczynkę, która biegła w moim kierunku.
- Jasmine stój!!! – krzyknęła inna dziewczyna, przypominała mi kogoś, podeszła bliżej i złapała malutką za rękę – Mówiłam Ci abyś ode mnie nie uciekała, bardzo Cię przepraszam – powiedziała i spojrzała w moje oczy.
- Christina? – zapytałem unosząc w górę jedną brew.
- Justin o matko. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy.
- Znasz Justina Biebera i nic mi nie powiedziałaś?!?! – wykrzyczała brunetka.
- Przepraszam, Justin to moja młodsza siostra, o której Ci opowiadałam.
- Cześć - uklęknąłem i spojrzałem w oczy małej ślicznotki.
- Hej.
- Jak masz na imię shawty? – uśmiechnąłem się i puściłem do brunetki oczko.
- Jasmine.
- Miło mi, ja jestem Justin – podałem dłoń małej.
- Wiem - powiedziała lekko ją ściskając.
- Mogę zadać Ci pytanie?
- Już to zrobiłeś – wtrąciła się Christina i razem z siostrą zaczęły się śmiać.
- No to w takim razie mogę zadać drugie pytanie? – podniosłem się kierując wzrok na blondynkę.
- Nie.
- Czemu?
- Bo już to zrobiłeś - zadziornie się uśmiechnęła, przypominała mi Victorię, ona zawsze się tak uśmiechała.
- Inaczej…chcecie iść ze mną do restauracji? – zapytałem.
- Jasne!!! – powiedziała Jasmine.
- A Ty…kotku? – zwróciłem się do Christiny, blondynka uśmiechnęła się i spojrzała na swoją młodszą siostrę.
- Z przyjemnością…kochanie – odpowiedziała na co oboje się uśmiechnęliśmy. Na myśl przyszła nam noc gdy się ze sobą ścigaliśmy. Wzięliśmy mała za rękę i zaczęliśmy zmierzać w kierunku najbliższej restauracji.
Nareszcie czułem się szczęśliwy i wolny. Szkoda, że to miało się zmienić jeszcze dziś.

*oczami Victorii*

Siedzieliśmy w malutkiej knajpce zajadając nasz posiłek. Fdr był natomiast zapatrzony w telewizorek, w którym oglądał wiadomości. Spojrzałam na ekran i dostrzegłam Justina. To było coś. Nawet tu mnie prześladuje.
- Może ktoś podgłosić!!! – usłyszałam krzyki z końca restauracji, pewni wierna fanka JB. Jej prośba od razu została spełniona. Moim oczom ukazały się zdjęcia Biebera spacerującego po parku z jakąś dziewczyną i małą dziewczynką. Po chwili pojawiło się zdjęcie jak wszyscy w trójkę siedzą w restauracji. Po jakimś czasie zorientowali się, że nie są sami bo nie byli uśmiechnięci tak jak wcześniej.

„Justin Bieber był przed chwilą widziany w parku, a następnie w restauracji, ale nie sam, ani nie z jego narzeczoną Seleną Gomez tylko z uroczą blondynką. Ciekawe co na to wszystko powie dziewczyna Biebsa” – powiedziała reporterka po czym zaczeła zapowiadać pogodę.

- Ty też będziesz niedługo tak miała - odezwała się mama z troską w głosie.
- Nie przejmuj się Loren. Victoria sobie poradzi.
- Nie musisz się o nic martwić - odpowiedziałam po czym przytuliłam się do rodzicielki.
- Przepraszam – powiedziała wysoka blondynka, która stała za nami – czy Ty jesteś Victoria Smith? Przyjaciółka Justina?
- Tak - odpowiedziałam nie widząc sensu abym zaprzeczała.
- O matko…mogę prosić Cię o autograf?
- Jasne – wzięłam od niej kartkę, na której się podpisałam – proszę
- Bardzo dziękuję, mam ze sobą gitarę…czy mogłabyś zaśpiewać? – zapytała po czym od razu spuściła głowę, widać było, że się speszyła.
- Pewnie.
- Naprawdę? – popatrzyła mi w oczy, a ja twierdząco pokiwałam głową.
Usiadłam obok niej i zaczęłam się uśmiechać. To na serio była przemiła sytuacja. Blondynka nastroiła właśnie gitarę i spojrzała na mnie. Stwierdziłyśmy, że zaśpiewam piosenkę „Take You” w wersji akustycznej. Nawet nie wiem jak to się stało, że się zgodziłam. Widoczniej jestem za miła szkoda, że niektórzy nie…
Dziewczyna zaczeła grać pierwsze akordy, a ja wzbogaciłam wszystko swoim głosem. :P Od razu obok nas pojawiła się grupka osób, która z przyjemnością nas słuchała…

*oczami Justina*

Zadzwoniłem po Kenny’ego, a po chwili wszyscy siedzieliśmy w moim wozie.
- Bardzo Was przepraszam. Nie wiedziałem, że nas śledzą – powiedziałem.
- Nic się nie stało - odpowiedziała Christina.
- Ale na pewno mała się na mnie gniewa, prawda? – spojrzałem w oczy małej Jasmine.
- Nie umiem się na Ciebie gniewać. Cieszę się, że spędziłam z Tobą czas – uśmiechnęła się i złapała siostrę za rękę.
Zawieźliśmy dziewczyny do ich domów po czym pojechaliśmy do mnie. Nie spodziewałem się tego co zobaczyłem.

*oczami Victorii*

Występ wszystkim bardzo się spodobał. Obie z Rose – bo tak blondynka ma na imię byłyśmy z siebie zadowolone. Porobiłam sobie kilka zdjęć z innymi i rozdałam parę autografów po czym razem z rodzicami wróciliśmy do naszego domku.

*oczami Seleny*

- Och mała - powiedział Robin delikatnie gryząc moją wargę – chyba…
- Chyba co? – spojrzałam na niego kładąc moją rękę na jego policzku.
- Zakochałem się w Tobie – odpowiedział, a ja złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Usiadłam na kolanach chłopaka, a ten ścisnął delikatnie moje pośladki. Cicho jęknęłam po czym zjechałam ustami na szyję chłopaka zostawiając na niej ślad moim czerwonych ust. Brunet odchylił moją szyję i zostawił na niej malinkę.
- Myślisz, że Justin coś podejrzewa? – zapytałam odrywając się od chłopaka.
- Wątpię…szkoda tylko, że…

__________________________________________________________________________

Cześć. Cóż...niektórzy chcieli dziś jeszcze jeden rozdział i się doczekali.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Kolejna tajemnica? Co skrywa Selena i Robin?
Zobaczycie w 55 rozdziale.
9 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;

W oczach Victorii widziałem niezadowolenie. Jak najszybciej chciała stąd uciec. Byleby być jak najdalej ode mnie. Obróciłem ją w swoją stronę i mocno do siebie przycisnąłem.
- Zostańcie tak!!! – wrzasnął James po czym zrobił kolejne zdjęcie.


Fragment z sesji zdjęciowej Victorii i Justina. Co zdarzy się dalej? Czy Vic będzie chciała rozmawiać z Bieber zwłaszcza, że ten będzie miał bardzo ważne informacje. Może nawet takie, które będą mogły uratować ich znajomość, a nawet związek...Chyba przekonacie się dopiero jutro.

Czekam na Waszą opinie. ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz